Najgłośniejsza zbrodnia współczesnej Góry Kalwarii
Dodano: 7 lipca 2016; „Gazeta Stołeczna” przypomniała historię śmierci 12-letniej Ani. I kulisy procesu jej zabójcy, który był znajomym rodziny dziewczynki.
Dlaczego gazeta wróciła do tematu? Ponieważ mimo upływu dziewięciu lat wyrok, jaki usłyszał 24-letni wówczas Piotr M., jest najsurowszą karą wymierzoną przez warszawski sąd od czasu zniesienia kary śmierci. Skazany na dożywocie będzie mógł starać się o przedterminowe wyjście na wolność najwcześniej po 50 latach, czyli w 2055 roku. Jeśli M. dożyje, będzie miał wówczas 73 lata.
Jego wina była bezsporna
W poniedziałek oskarżony wszedł na salę sądową pewnym krokiem, butny, z podniesioną głową. Podczas rozprawy nawet na chwilę nie spuszczał wzroku, nie unikał obiektywów kamer. Żując gumę, bez zahamowań kilkakrotnie spojrzał w kierunku rodziców Ani. Starannie ubrany, zupełnie nie przypominał zgarbionego ćpuna Piotra M. sprzed roku, gdy dopadła go policja.
Mężczyznę oskarżono o kilka czynów: że grożąc użyciem noża spętał dwunastolatkę, brutalnie ją zgwałcił, a następnie udusił, oraz że dokonał kradzieży z mieszkania i wychodząc, wszczął pożar, czym naraził na utratę życia mieszkańców bloku. Grozi mu dożywotnie więzienie.
– Przyznaję się. I odmawiam składania wyjaśnień i odpowiedzi na pytania – to były jedyne słowa, jakie powiedział podczas pierwszej rozprawy. Na czas odczytywania wyjaśnień złożonych przez Piotra M. w prokuraturze sąd postanowił wyprosić dziennikarzy z sali. – Ponieważ w najwyższym stopniu treści te obrażają dobre obyczaje – uzasadniał sędzia Marek Walczak. Za zamkniętymi drzwiami wysłuchano także biegłych psychiatrów i psychologów oraz seksuologa Zbigniewa Lwa-Starowicza. O tym, że w mieszkaniu zabójca pozostawił odciski palców oraz ślady biologiczne pozwalające na odczytanie kodu DNA, mówiło kilku następnych specjalistów. Z opinii wynikało, że jego wina jest bezsporna – relacjonowała w styczniu 2006 r. gazeta „Nad Wisłą”.
Długo chodził wolno
Sprawcy, który dokonał zabójstwa w styczniu 2004 r. w bloku przy ul. Dominikańskiej, szukano rok.
Niespełna cztery miesiące po zbrodni, ojciec Ani podsunął funkcjonariuszom trop. – Jest taki jeden próżniak, przed przeprowadzką był naszym sąsiadem. Mijam go czasem na ulicy. Gdy mówi: „Dzień dobry”, unika mojego wzroku – powiedział.
Próżniak został przesłuchany. Nic jednak nie wniósł do sprawy. [...] Podczas składania zeznań zachowywał się spokojnie, nie wzbudził podejrzeń.
Gdy od zbrodni minął rok, a policjanci wciąż nie wiedzieli, kto zamordował Anię, naczelnik wydziału zabójstw dał akta śledztwa innemu policjantowi. Miał je przeczytać kartka po kartce, spojrzeć świeżym okiem i wychwycić to, co umknęło poprzednikowi. Policjant czytał i czytał, aż wreszcie znalazł: odciski palców 22 z ponad 500 osób przesłuchanych w sprawie nie zostały porównane z odciskami znalezionymi w mieszkaniu przy ul. Dominikańskiej. Jedną z tych 22 osób był młody mężczyzna wskazany przez ojca Ani. [...]
Kilka dni później policjanci pędzili już do Góry Kalwarii. Do zatrzymania podejrzanego wysłano brygadę antyterrorystyczną. Nie dlatego, że 22-latek miałby stawiać opór. Chodziło o to, by zrobić na nim wrażenie. Poskutkowało. Pękł jeszcze w radiowozie w drodze do komendy i o wszystkim opowiedział – czytamy w „Gazecie Stołecznej”.
Sąd bezwzględny do końca
Piotr M. 26 stycznia 2004 r. wyszedł z domu, żeby zdobyć pieniądze na narkotyki. Nie wiadomo, dlaczego poszedł akurat do Ani. Wszedł na klatkę schodową przy Dominikańskiej, bo akurat drzwi były otwarte. Zapukał do mieszkania i powiedział, że chce się tylko napić wody. Ania wpuściła go do środka, bo go znała. Na stole w kuchni M. zauważył nóż. Chwycił go i zażądał pieniędzy... Zbrodnia była tak drastyczna, że troje kolejnych adwokatów odmówiło reprezentowania oskarżonego przed sądem.
W czerwcu 2007 r. wyrokiem dla zabójcy zajmował się Sąd Najwyższy. Obrońcy i rodzice Piotra M. od początku próbowali dowieść, że chłopak był uzależniony od narkotyków i straszliwego czynu dokonał nie w pełni świadomie, kierowany chęcią zdobycia pieniędzy na następną „działkę”. Ale ani sąd odwoławczy, który podtrzymał pierwszy wyrok, ani Sąd Najwyższy nie uznali tego za okoliczność łagodzącą.
(pc)
Dodaj swój komentarz
Ostatnio na forum
Del: To już lepiej zostawić to tak jak jest.to miejsce to legenda o tradycja....
Ze źródełka św. Antoniego napijemy się wody z... miejskiego wodociągu'43.5: Do zorro !
(choc nie jestem jego idolem)
odwrotnie !!!
Dorka: Szanowny Zorro wypadałoby zapoznać się z historią tego źródełka, a nie...
Ze źródełka św. Antoniego napijemy się wody z... miejskiego wodociąguMACIEK: to chyba żart prymaprylisowy
Ze źródełka św. Antoniego napijemy się wody z... miejskiego wodociąguAntoni: Jakie to szczęście że już nie będziecie rządzić !
Jak nie zegarek...
Ostatnio dodane ogłoszenia
Magazyn o pow. 50mkw w Górze Kalwarii ul. Pijarska 10 w podwórku / Lokal...
Pracownik biurowyFirma Modesto z Góry Kalwarii zatrudni osobę z dobrą znajomością języka...
Praca w firmie ogrodniczo-budowlanejPraca w firmie ogrodniczo-budowlanej w Górze Kalwarii
Zatrudnię kierowcęZatrudnię kierowcę kat. C, tel. 601 27 94 90
Dejvid
Monia
Baška
max
Burak
Ot taka mała niezręczność .
obserwator
pan